Już chciał buchnąć płaczem, ale czując na sobie czyiś wzrok, postanowił zachować zimną krew.
-Uda mi się. Sam się nauczę -mruknął oschle- Przecież nikt mi tego nie pokarze. Ojciec, pożal się Boże, szatan, a matka... -tu się zatrzymał, gryząc się w język.
-Na prawdę sam muszę się wychowywać?? -jęknął z wyrzutem i złością.
Wolałby być dorosły. Nikt nie uważałby w tedy, ze jest mały bezbronny. O nie.
W miarę jak rosła jego złość, on był coraz większy i większy.
-Nie chcecie mnie niczego nauczyć to, nie -warknął, jako dorosły basior- Sam sobie dam radę.
Wyszedł.
_________________
Nie ma sprawy xD