Przed młodym Marvelem padający śnieg zaczął przybierać postać wilka.Płatki śniegu po chwili przemieniły się w gęstą,śnieżnobiałą sierść.Przed szczenięciem ukazała się wilczyca.Ta wspaniała i jakże piękna matka Marvela,której sierścią powiewał delikatny wiatr.Podeszła do swojego syna i uśmiechnęła się łagodnie.
-Marvel..Jestem tutaj-wyszeptała,a echo rozniosło się po całej polanie.Jej głos był taki spokojny.Taki,jaki zapamiętał.Niestety tylko szczenie ją widziało.
Nagle obok niej zjawiły się psy gończe,a raczej zgniłe,pozbawione w większości sierści trupy tych zwierząt.Czerwone ślepia obserwowały szczenię i jego matkę.Wtem wszystkie psy powaliły na śnieg wilczycę i zaczęły rozszarpywać na strzępy.Jej sierść zabarwiła się krwią.Biały śnieg pokryła kałuża krwi.Wszystko działo się na oczach Marvela,zaledwie metr przed nim.Psy po chwili zniknęły,a matka leżała martwa.Wszystko w umyśle Marvela ucichło,lecz nagle ciało wstało i spojrzało na szczenię martwymi,mokrymi od łez ślepiami.Stała tak nieruchomo,wpatrzona w wilcze szczenię.Pobiegła w jego stronę,otwierając szeroko pysk.Zjawa nim zatopiła kły w młodym ciele rozpłynęła się w powietrzu,jakby to wszystko nigdy nie miało miejsca(Powtarzam.Lajna tego nie widziała)
Tymczasem to nie był koniec.Zapłakana Lajna miała zobaczyć coś jeszcze.Obok drzewa na którym widziała Arsera
zjawiła się...Sierra?Tak,to była ona,ale przygnębiona.Jej grzywka zakrywała oczy.Przy jej boku stał Arser,lecz taki jakiego zapamiętała Lajna.Cały i zdrowy,lecz na jego pysku również widniał smutek.Zaczęli się oddalać bez słowa,zostawiając Lajnę samą.Zniknęli.Na chwilę wszystko wróciło do normy.Dopóki nie zjawiła się kolejna dziwna rzecz.W oddali spostrzegła Menmę Razera i Rachil.Stali obok siebie,wpatrzeni w nią gniewnie.Usłyszała warczenie,dobiegające zza jej grzbietu.To była Śnieżka równie rozgniewana jak Menma,Rachil i jej brat.Wtem ktoś zjawił się pod skrzydłem Lajny.Wychudzona,zagubiona i zaniedbana Sierra.
-To twoja wina..To wszystko przez ciebie!Dlaczego to zrobiłaś?!-krzyczała zapłakana Sierra.Do białej wilczycy podszedł Razer.
-Nie chcemy cię tutaj..Odejdź i nigdy nie wracaj-powiedział.
-Zniknij z naszego życia-powiedziała Rachil.
-Myślałam,że jesteś inna...-warknęła cicho Menma
-Zawiodłaś wszystkich-rzekła Śnieżka.
Po tych słowach wilki zaczęły się dławić krwią i padły na ziemię martwe.W kilka chwil przemieniły się w pył,który zabrał chłodny wiatr.(to widziała tylko Lajna)