Leciała sobie spokojnie. Nagle, nie wiadomo skąd, przed jej pyskiem wyrosło ogromne drzewo. Cudem go ominęła i wylądowała obok Demona.
- Co to kurde było?
Mam pomysł, akuratnie.
No to jak Karo sobie leciała, coś jej wyrosło przed pyskiem. Zmienili się, leciał Demon, Karo szła. No i nagle ziemia pod Karo się zapada, jest w pułapce. Demon jej nie widzi, nie słyszy, aczkolwiek ktoś wiąże jej pysk. Zabierają ją do swojego obozowiska. Demon po pewnym czasie orientuje się, że wadery nie ma. Zlatuje na dół, biegnie jej śladem i widzi jakichś ludków, którzy trzymają ją w klatce. Basiora też złapali, mimo tego, że on się bronił. Zamykają ich razem w klatce. Udaje im się po pewnym czasie uciec. Gdy tego dokonają, ponownie ich łapią: teraz dwójka naszych bohaterów ma wybór - albo będą ugotowani i zjedzeni w wielkim kotle, albo muszą stoczyć ze sobą walkę, ale nie zabijając się. No i oni wybierają to drugie. Początkowo nie biją się za bardzo. Gdy chcą odpocząć, tamci wstrzykują im jakiś płyn przez strzykawkę. Nic nie pamiętają na czas walki. Zaczynają się atakować, bić i tak dalej, krew się leje. No i w końcu któreś z nich oprzytomnieje, uspokoi tego drugiego i będą musieli wymyślić, jak zwiać. A dalej to się zobaczy.
I jak pomysł? : D