-...Nie znam nikogo z mojej rodziny...dosłownie nikogo...czasem podczas snu migają mi jakieś chyba wspomnienia...czarna wilczyca z diabolicznymi oczami, troszcząca się o pięcioro szczeniąt...ja widzę to z perspektywy chyba jednego z tych szczeniąt...więc obstawiam, że to była moja matka. Potężnie wyglądający wilk o srebrzystej sierści, który przynosił drobne ptaszki dla młody...i to tyle jeśli chodzi o rodzinę...potem...potem moją rodziną stały się...inne wilki...w zoo - okropne miejsce, nie polecam nikomu a zwłaszcza ja miałem tam przerąbane...przez mój (wtedy) podły charakter ciągle były mi w głowie zwady, więc opiekunowie ciągle karcili mnie paralizatorem. W ten sposób znienawidziłem ludzi...przez ciężkie pół roku obmyślałem plan jak z tamtąd uciec...aż mi się udało...i tak od tamtego czasu aż do teraz przemieżyłem cały świat...mordując wszystko co napotkałem...-z wczuciem i smutkiem przypomniałem sobie me dzieciństwo i część dorosłego życia.