Pustynia? O cholera, no nieźle Isek pobłądził. Nie dość, że gorąco to jeszcze jakaś żmijka pustynna wzięła go za jakąś kalekę i postanowiła na niego zapolować, chociaż był o wiele od niej większy, nie wielkie glisty są niezwykle odważną, czy też głupie, nie ważne.
-Ugh, ty durna glisto! Idź, zostaw, nie wolno za blisko podchodzić. Odejdź. Rozkazuję ci... - odskakiwał od węża gdy ten za blisko podchodził, próbował odbiec, jednak Iskowi szło to dość niezdarnie, niestety on nie potrafił się sprawnie poruszać po takich terenach. *Czemu ja zawsze muszę trafić zawsze na jakieś zadupie? Nie mogła to być przyjemna polanka czy cuś?* spytał sam siebie. Już mu się znudziła ta 'zabawa' z gadzinką, więc puścił się przed siebie biegiem przez piaski, parę razy łapa głęboko mu się zapadła i lądował na pysku, jednak szybko się zbierał i dalej pędził. W końcu dotarł na skraj jakieś góry, obejrzał się za siebie, gad zniknął i odetchnął z ulgą.
-Cholerne glisty, gdyby nie jad wyżarłbym wszystkie, zniszczyłbym - prychnął pod nosem i dopiero teraz zauważył znajomą sylwetkę białego basiora.
-O, cześć.