-Tak, po zapachu będzie najlepiej.-mruknęłam cicho i obwąchałam kilka włosów. Miały znajomy zapach, ale nie dało się go określić. Zaczęłam przerzucać rzeczy z miejsca na miejsce. Odkryłam że zniknęły też drobne pamiątki rodzinne. Czyżby czarny basior próbował zniszczyć wszystko co ze mną związane? Prawdopodobne. Nie można już niczego wykluczyć.
-Powinnyśmy już ruszać, jeśli nie chcemy aby pustynny wiatr rozwiał zapach.-wtedy pod korzeniem zauważyłam małą karteczkę.
Może nie powinienem tego robić, ale mnie zmusili. Żałuję tego, co zrobiłem w przeszłości, Vai. Już tego nie naprawię. Nie mogę. Czas nie uleczy ran, spokój nie przyniesie ci ukojenia. Mogłem tylko przyglądać się, jak dorastasz sama. Bez rodziny. Bez przyjaciół. Błagam jednak, abyś spróbowała mnie zrozumieć. W tym momencie przestałam czytać. Jak mam mu wybaczyć? Teraz już nie mogę. Jednak moje oczy dalej śledziły tekst. Każdy syn i córka pustyni stanie kiedyś przed wyborem: zabij, lub bądź zabity. Ja wybrałem życie. Uwierz, że tak jak kiedyś ja wybrałem życie, tak zrobisz i ty. Po prostu uwierz.- Firnén. Nue zrozumiałam kompletnie o co chodzi. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Bez słowa podałam liścik waderze. Niech wie.