Visage wybrał do lądowania jedno ze wzgórz u podnóża gór. Nie widziałam, czy czerwony smok nas ściga, czy nie. Tu przynajmniej nie groziła nam lawina. Zapadał zmrok. Ziewnęłam.
-Może pójdziesz spać, a ja będę pilnował, czy krwawołuski nie leci. - zaproponował Visage, widząc moje zmęczenie.
-Czemu nazywasz go "krwawołuskim"?
-Jak to "czemu"? Przecież jest czerwony.
-Więc dlaczego nie "czerwonołuski"?
Visage pokręcił głową i powiedział:
-A dlaczego wilki nie mówią na samicę "wilczyca", tylko "wadera"? To tak samo inteligentne pytanie.
Ziewnęłam po raz drugi i, nie znajdując na to dobrej odpowiedzi, położyłam się i zasnęłam. Visage usiadł i zaczął rozglądać się dookoła.