Wszedł, głuchy stukot pazurów o ukórzoną, brudną posadzkę obijał się echem po ścianach. Podobno ściany mają uszy, ale nie sądził, by im przeszkadzały dźwięki spokojnej istoty. Syk zwrócił jego uwagę, przemknął się pomiędzy gruzami i zaschniętymi zwłokami jakiegoś stworzenia i zajrzał do komnaty. Wężę. Chyba nieźle im się tu mieszka, wilgoć, chłód, no i spokój, dopóki nie przyjdą namolni "goście", jednak dla tych bestii to nie jest kłopot ich wykurzyć. Jednak Demon stał jak przywarty do kamiennego podłoża i obserwował gady.