Wadera przełamała ostatnią linię obrony.Wszystkie pobliskie cienie zginęły.Zszokowany patrzał,jak
Rachil zabija królową i niszczy całe gniazdo z którego czerpał moc.Kształt ciała basiora zaczął
się zmieniać.Pazury stawały się krótsze,a pysk bardziej wilczy.Tracił siłę,lecz nie zamierzał pozwolić
szamance wygrać tej walki.Czuł,że na jego ciele znajduje się aż o połowę mniej nici.Łapa była z nich uwolniona,
więc machnął nią kilka razy czarując.Pojawił się w niej miecz bardzo podobny do Czarnego Miecza,ale w każdym razie inny.
Przeciął nim błyskawicznie resztkami mocy nici i uwolnił się.Z początku wyglądało to tak,jakby chciał się wycofać,gdyż wykonał
kilka kroków w tył,lecz wiedział,że mistrzyni szamanów prędzej czy później go odnajdzie,więc ucieczka nie była jego pomysłem.
Przez zniszczenie gniazda zaczynał tracić kontrolę nad wilczym ciałem i Razer próbował pozbyć się lokatora ze swojej głowy.
Podczas tej cichej wewnętrznej walki spojrzał waderze w oczy z chytrym uśmiechem.Uniósł miecz i chwilowo skierował jego ostrze
ku Rachil. Nagle zbliżył je do siebie.
-Popełniłaś błąd...-powiedział szeptem.Wbił miecz prosto w swoją pierś i w tym momencie oddał władzę nad ciałem prawowitemu właścicielowi.
Oczy stały się złote jak przedtem,a sierść jaśniejsza. Samotnik chwycił się w miejscu przebicia zupełnie zdezorientowany takim obrotem sytuacji.
Próbował zaczerpnąć powietrza,wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.Po chwili dławił się krwią,ledwo stojąc na drżących łapach.
Spojrzał w górę i upadł bezwładnie.Z jego ciała wyłoniło się jasne światło,które unosząc się nad nim skurczyło się i gwałtownie powiększyło,
rozpadając się na tysiące kawałków, jednocześnie wydając z siebie dźwięk tłuczonego szkła.Wkrótce po tym,również i ciało samotnika przepełnił czerwony blask.
Przemienił się w energię i rozpadł, przypominając kawałki szkła.Same kawałki też zniknęły z ziemi.Wadera nie była w stanie
w porę zareagować.Wszystko działo się zbyt szybko.Nie było już śladu po wilku.Nawet jego krew zniknęła.Szamanka pokonała Razera,ale czy
na pewno tak jak chciała?Złote promienie zachodzącego słońca zaświeciły na Rachil przez dziurę w suficie.
Na zewnątrz zapanował spokój i było słychać śpiew ptaków,lecz gdzieś wśród ciemnych korytarzy nadal było słychać echo upadku wilka.
_________
Kurde..w notatniku było jakoś tego...no mniej!