Wstałam i ponownie wróciłam na kamień, gdzie położyłam się.
- No nie bądź taki, wiem, że tu jesteś... - mruknęłam i oparłam głowę o łapy.
- Jestem i? - Za mną pojawiła się sylwetka mężczyzny. Wzdrygnęłam i prawie zleciałam z tego kamienia.
- Chyba wolę Cię jako wilka.
- A ja przyzwyczaiłem się do człowieka i tobie też bym radził na chwilę nie być wilkiem.
- Co? Czemu?
- Bo dziwnie mi się rozmawia z mikrusem.
- Chyba dawno nikt Ci nie przywalił, co nie?
- Spokojnie, dzisiaj nie chcę się sprzeczać. - Ivo uniósł ręce w geście rezygnacji. - To chcesz wiedzieć? - Dodał po chwili.
- No chcę. Mów.
- Ile ty już masz lat, na te wasze wilcze?
- 4, a bo co?
- I przez tyle lat ty się nic nie domyślałaś... A to mnie zwiesz idiotą.
- Uhm, słyszałeś?
- Ta.
- Dobra, no mów.
- Jakaś ty durna.
- Chyba naprawdę dawno nie oberwałeś.
- Głupia, przez 4 lata nie mogłaś się zorientować, że ja wcale nie jestem twoim bratem? No proszę Cię, czy widziałaś mnie kiedyś jako wilka?
- No, no przed chwilą.
- Jestem czarownikiem, mam dużo mocy i nie było żadnej głupiej klątwy, po prostu chciałem Cię zabić, od tak.
- Słucham? - Przekrzywiłam głowę i wywaliłam oczy.
- No nareszcie... Ja - człowiek, ty - wilk i to mało kumaty.
- Idiota.
- Przestaniesz powtarzać to słowo?
- Idiota, idiota. IDIOTA! - Warknęłam - To ja tyle razy Ci to wszystko wybaczałam, nawet to, że chciałeś zabić mi syna, a to wszystko to tylko jakaś głupia ściema? Dureń!
- Sama nie jesteś lepsza.
- Kiedy ja Cię próbowałam zabić? Słucham...
- Nieważne. Trzymaj się. Zapewne jeszcze się spotkamy... - Ivo poklepał mnie po pysku i całkowicie się rozpłynął.
- IDIOTA! - Krzyknęłam ponownie, gdy tego już nie było...