Nagle jej oczy zmieniły kolor na głeboki szkarłat,kolor krwi. Zmarszczyła czoło,oczy wydawały się groźne i pragnące zemsty...Tylko jakiej? Miała ochotę się rzucić i popłynąć,gdzie prądy morskie ją poniosią. Była gotowa do skoku,ale kiedy chciała skoczyć coś jej w sercu powiedziało łagodnym,jej chrypowatym głosem:...
-Proszę, nie rób tego...
Sierra zatrzymała się i cofnęła,niczym oblana gorącą wodą.
-Gdzie jesteś?!-zapytała niskim i gniewnym głosem.
-Jestem tu...W serc...
-Nie mam serca!-wrzasnęła przerywając głosowi. To dziwne uczucie przerywać mowę swojego serca,to tak jakby przekrzykiwać GPS i nie wiedzieć gdzie się idzie.
-Ciągle je masz... Tylko ty nie chcesz w to wierzyć.-odparł głos Sierry.
Wadera patrzyła z niedowierzaniem na otaczający ją świat. Teraz był brudny i brzydki,Sierra wolała tamten gdy był kilka minut temu,szary i smutny,ale nie brutalny.
-Proszę. Dlaczego mi to robicie?-odparł głos trzeci,tym razem głos był taki jak była kolorowa. Od niedawna Si zdawało się, że istnieją tylko 2 Sierre, ta brutalna i łagodna, diabeł i anioł,dobre sumienie i złe sumienie,a teraz zdaje się byś dobra Si,brutalna Si i ta normalna Si,ta kolorowa i wesoła,która jest uwięziona pośród te dwie przeciwieństwa. Teraz to ma bajzel w głowie...