Powoli zaczął odzyskiwać słuch, jednak czary które to powodowały strasznie wysysały z niego energię. Ziemia przy murze latarni była zimna, po jego ciele przeszedł dziwny dreszcz. Dalej leżał... przypominał trupa, sierść dobrudzona w nieładzie, boki wpadnięte. Zdawało mu się, że ktoś do niego, chyba do niego, coś mówił. No stary, zbieraj się bo zaraz zaczną się schodzić padlinożercy pomyślał i tym oto zmotywował się do tego by otworzyć oczy, i powoli wstać.
Odwrócił się i zobaczył Vernuan, szczerze był zdziwiony jej obecnością tutaj i tym bardziej, że zainteresowała się jego osobą...
-Taa, wszystko w jak najlepszym porządku - rzekł i zakręciło mu się w głowie, więc oparł się bokiem o mur by nie stracić równowagi.