-Widzisz, rozumu nie masz więcej. Jakbyś nie widział, wszyscy chodzimy wolno, wszyscy możemy w każdej chwili odejść.
Zaczęła nad czymś rozmyślać.
-Nie obchodzi mnie co widziałeś, ja po prostu umiem zatrzeć dowody, umiem udawać kogoś innego, jednak teraz jestem sobą. Popatrz na tą małą waderkę.
Wskazała na Cui.
-Ona ci pomogła, a ty teraz próbujesz zniszczyć jedną z niewielu osób, którym zaufała. Ona ma uczucia, każdy je ma, nawet ty. Nie ważne co powiesz, zawsze będziesz je miał. Ona zabiła własnych rodziców, zabiła coś co ledwo się narodziło. Tak zabiła własne nienarodzone rodzeństwo. Myślisz, że ty byś się z nią zaprzyjaźnił, wywołał prawdziwy uśmiech? Nie! Dla ciebie liczy się czyjeś nieszczęście, czyjaś śmierć. Nie rozumiesz niczego, zawsze będziesz mały w tym świecie. Zabijając innych zbogacamy się, nie tylko materialnie, ale też i nasz mózg zapisuje nowe wydarzenia, doświadczenie.
Cui zaczęła się nieco niepokoić o starszą towarzyszkę.
-Każdy może zabić, jednak nie każdy potrafi zrozumieć co tak naprawdę zrobił. Każdy kto zabija, w oczach wielu wilków staje się zagrożeniem. Wilki, które zabijają dla przyjemności, nie wiedzą jak to naprawdę jest stracić kogoś. Nie wiedzą jak to jest zostać samemu. Wilki, które zabijają nie są stałe w swoich przekonaniach, w swoich uczuciach, w swoim gronie.
Michonne zaczęła napełniać złość.
-Lepiej idź się schowaj, nie pokazuj się mi na oczy.
Mi przypomniała sobie coś.
-Wiesz dlaczego cię wcześniej nie zabiłam?-zaczął się jej łamać głos.-Wiem, że komuś na tobie zależy, a ja już nie chcę być jak niedawno... Nie chcę po prostu zabijać innych. Ty też mnie nie zabiłeś. Zastanawiam się; czemu? Ja dla ciebie nic nie zrobiłam, ja ciebie uważałam za wroga, a ty mnie nie zabiłeś. Mogłeś to zrobić jednym machnięciem. Trzymałeś mnie, przy gardle miałam twój nóż. Czego tego nie zrobiłeś?! Pytam się czego?!