- Odpowiedz na pytanie! - warknął
- Nie wiem, o jaką księgę ci chodzi.. - powiedziała, a była to czysta prawda
- Fajny żart. Albo odpowiesz, albo zrobimy coś, czego do końca życia będziesz żałowała.
- NIE
- Tak!
- W tej chwili masz mnie wypuścić..
Klatka w tym czasie stała się próżnią. Ze stropu, bo inaczej tego nazwać nie można było, puścił się gaz usypiający.
- Co.. to.. - powiedziała i padła, "uśpiona".
Próżnia zniknęła. Basiory zaciągnęli ją w krzaki, pobiczowali, jeszcze ją "rozwalili" i uciekli.
PO PEWNYM CZASIE
Karo podniosła się.
- Co.. jest? - spytała i próbowała się podnieść. Po chwili zawyła z bólu.
- Wiedziałam.. ZABIJĘ ICH! - wydarła się, lecz nadal była w krzakach