Był o tak:
Robili nam remont dachu i robole zaprószyli ogień. Goście zabrali butle z gazem z dachu i uciekli, a mijając sąsiadkę pytającą się co się stało odpowiedzieli że nic, tylko butle z gazem znoszą.
"Patologia" (mieszkam w dość "patologicznym" bloku bo mam za sąsiadów psycholów, narkomanów, dilerów, alkoholików itp.) wezwała straż i na szczęście dach spłonął nad 1, 2 i kawałkiem 3 klatki (mieszkam w 4 na 1 piętrze). Nasza klatka nie została ruszona. Skończyło się dobrze bo ci co mieszkania stracili dostali nowe na okres remontu mieszkań i dachu (sąsiadka z pierwszej klatki, mieszkająca na 4 piętrze /najwyżej\, miała najgorzej bo jej cały ten żar spadł do mieszkania). Mieliśmy opiekę (nie miałam gazu i prądu przez 2 TYGODNIE!!!) społeczną chwilową polegającą na tym że robili nam obiady, które nie były za dobre no ale cóż.
Obecnie robotnicy którzy wywołali pożar siedzą za kratkami, prokuratura toczy sprawę, remont budynku jest już "porządny" bo z nadzorem itp. a miasto firmie, która na początku zajmowała się budynkiem nie zapłaciła ani gorsza co więcej, miasto domaga się odszkodowania za wyrządzone szkody!
HAPPY END!
Myśleliście że się spalę czy co? o3o W końcu mam te wszystkie "umiejętności"* xDDD
* nawiązanie do "Dwóch światów"! ^_^