Mówiłam że mnie kiedyś sumienie ruszy Demku? :3 i kto miał rację? Oczywiście że ja! C:
Dwa światy: Bo każdy to potrafi...
-No miło było ale muszę już lecieć!- zawołała Nemhain.
Wszyscy spojrzeli się po sobie.
-Ale gdzie ty się wybierasz?- spytała Karo, nic nie rozumiejąc.
-Wiesz ile jest jeszcze oddziałów na tej wsi? Ktoś musi to wyplenić!- uśmiechnęła się, po czym odbiła się wysoko w górę i zniknęła wszystkim z pola widzenia.
-J-jak ona to...?- Razerowi jak i reszcie opadła szczęka z wrażenia.
-Nigdy tak nie robiliście?- spytała zdziwiona Nana.
-NIE.- mruknął Razer.
Nana trochę się cofnęła. Kucnęła i dotknęła ręką ziemi. Spojrzała się w górę i jak jakiś Superman wystrzeliła w górę na 5 metrów. Odchyliła się do tyłu i zaczęła spadać głową w dół. Metr nad ziemią obróciła się i zgrabnie wylądowała na ziemi.
-Mówiłam że to proste. Trochę przypomina parkour tylko że nie odbijasz się od budynków.- uśmiechnęła się jak małe dziecko, które zabłysnęło wśród dorosłych.
-To nie może być takie trudne.- Razer również wstał. Odsunął się nieco i zrobił dokładnie to samo co Nana. Kucnął, spojrzał się w niebo i skoczył w górę. Niestety brakowało mu nieco do skoku Nany. Wyskoczył tylko na 2 metry i przy lądowaniu go nieco obróciło, przez co wylądował na kolanach i łokciach. Jęknął cicho wstając.
-No...Troszkę trzeba poćwiczyć.- Nana nieco się zarumieniła.
Demon uśmiechnął się pod nosem. Trzeba było się już zbierać. W końcu trzeba odnaleźć tego Argosa, który ścigał Karo i Śnieżkę.
-Zbierajmy się już.- powiedział wstając.
-Gdzie ci tak śpieszno?- zdziwiła się Karo.
-Nie chcecie się pozbyć Argosa?- no to pytanie Śnieżka i Karo zastygły a na ich twarzach malowało się przerażenie z szokiem.
…
-Boże, dlaczego się ja na to zgodziłem?- Razer jęczał już prawie dwadzieścia minut.
-Oj, przestań marudzić! Tylko jęczysz i jęczysz!- oburzył się Nero.
Nana westchnęła cicho. A co ją podkusiło, żeby iść z tymi dwoma? Powinna iść z Demonem i Śnieżką a Karo zostawić tych dwóch. Ona lepiej dogaduje się z chłopakami...
-Hej, coś tak zamilkła?- Nero odwrócił się w jej stronę.
-Daj jej spokój Nero! Wszystkim zadajesz jakieś durne pytania!- warknął Razer.
-Ej! Tylko się pytam!
-To się nie pytaj!
Czy ci dwaj muszą się tak kłócić?
-Hey chłopcy!- drogę zagrodziły im trzy dziewczyny. Były skąpo ubrane. Krótkie jeansowe spodenki odsłaniały ładne, zgrabne oraz opalone uda. Na sobie miały niebieskie koszule, zawiązane idealnie pod piersiami, sprawiając wrażenie większych niż w rzeczywistości. Koszule miały rozpięte, odsłaniając biały biustonosz z koronką. Na nogach miały brązowe saszki, które były na lekkim obcasie i przez nie nogi dziewczyn wydawały się bardziej atrakcyjne.
Jedna z nich w stu procentach była hiszpanką.
-Szukamy rozrywki i chciałyśmy się troszkę zabawić.- powiedziała druga. Ta na pewno była francuską, jak stwierdziła Nana, przy okazji też stwierdzając, że te trzy panienki do towarzystwa podeszły za blisko i są zbyt podejrzane, żeby były panienkami do towarzystwa.
-Czego chcecie?- warknęła Nana wychodząc zza Razera. Mierzyła się przez chwilę wzrokiem z hiszpanką.
-Chcemy tylko się zabawić. Pójdziemy elegancko na boczek i...- hiszpanka przerwała i zaczęła chichotać co sprawiło że chłopacy się zaczerwienili a Nana bardziej wkurzyła ich bezczelnością.
Była również z nimi jakaś amerykanka, która podeszła do Nany, złapała ją za nadgarstek i coś szepnęła jej do ucha. Ta zrobiła się czerwona, po czym amerykanka złapała ją za szyję i uniosła do góry jak małego kota oraz próbowała cisnąć nią o ziemię, co się jej nie udało. Nana wywinęła się z uścisku amerykanki i za pomocą pnączy wytarła nią ziemię.
Pozostałe rozprysły się jak karaluchy w dwie strony. Nero i Razer nie wiedzieli za bardzo co robić.
-Uwaga!- krzyknęła Nana widząc jak, hiszpanka nagle znalazła się za Razerem i z wyskoku próbowała go ugodzić nożem w szyję. Razer zrobił skuteczny unik, przez co dziewczyna prawie nie upadła.
-Oddawaj mój nóż, zdziro!- warknęła Nana. Niczym duch doskoczyła do niej i uderzyła ją pięścią w twarz, przy okazji wyrywając jej nóż z ręki, prawie łamiąc jej palce.
-Co się k***a przed chwilą stało?!- Razer dalej nie wiedział co się dzieje.
-Nieźle ci idzie kochana!- zaśmiała się francuska.
-Ale nie tylko ty jesteś niezwykła...-dodała. Jej oczy nagle zaczęły się świecić a z dłoni wyrosły szpony. Na jej plecach nagle pojawiły się nietoperze skrzydła.
-To detamistki!- pisnął Nero.
-I co z tego?!- Nana odbiła się mocno od ziemi w stronę francuski. W ostatniej chwili jakby coś zepchnęło ją w stronę szponów francuski.
Kątem oka dostrzegła że była to amerykanka, która jakimś cudem podniosła się z ziemi. Miała jakoś dziwnie przekrzywioną głowę i dziwnie wygięte ręce.
Nana wiedziała że nie zdąży „zmienić” trasy lotu. Obróciła się nogami do szponów francuski. Jej nogi wylądowały na szponiastej dłoni i paskudnej twarzy. Francuska ryknęła. Najwyraźniej Nana złamała jej kilka palców i nieźle obił nos. Odbiła się od niej lądując na ziemi. Przeturlała się parę metrów. Już nie miała siły.
Nero doskoczył do amerykanki i sprzedał jej solidnego kopniaka między łopatki. Sam się zdziwił że jest w stanie tak wysoko podnieść nogę.
Razer szarpnął się. Hiszpanka znów nad nim zgrabnie przeskoczyła.
Uśmiechnęła się, zamrugała.
-Czy to tylko tyle słodziaku? Podejrzewam że lepszy byłbyś w łóżku!- hiszpanka wskazała na niego palcem.
Razer słysząc te słowa zrobiła się czerwony. Doskoczyła do niego łapiąc go za bluzę i uislnie się w niego wpatrując. Jej piwne oczy zmieniły się w odrażającą czerwień. Razer nie mógł się ruszyć.
-To jak będzie?- wyszeptała dziewczyna. Nagle Razera ogarnęło dziwne uczucie swobody a hiszpance wystąpił dziwny grymas na twarzy. Po chwili z nosa i ust zaczęły płynąć strużki krwi.
Z oczu zniknęła czerwień i powrócił piwny kolor. W oczach również zebrała się dziwna ciecz o czerwonej barwie. Ciecz spłynęła jej po policzkach. Puściła bluzę i upadła na kolana a potem na twarz, niczym kukła, której odcięto sznurki. Z zakrwawionym nożem stała dysząca i cała poobijana Nana.
-zostawić was samych na chwile to tak jakby małe dziecko zostawić w sklepie z zabawkami, mówiąc że kupi mu się wszystko.- mruknęła powoli opuszczając nóż.
-Co ty jej zrobiłaś?
-Zabiłam ją.- w jej głosie było coś zimnego, bezlitosnego i obcego...
Razer czuł się dziwnie. Usłyszał krzyk Nero a potem jakieś silne dłonie łapiące go za kostki i nadgarstki... oraz za szyję.
-Co ty do cholery robisz?1- syknął zaciskając pięści.
-Upewniam się.- Nana zrobiła szybki ruch. Razer dopiero po chwili poczuł dziwne pieczenie na wierzchu dłoni. Pnącza puściły a Nana schowala nóż.
-Co to było! Mogłaś go zabić!! Czy ty w ogóle pomyślałaś?!- Nero doskoczył do nany.
- Upewniałam się czy by na pewno ta zdzira co tu leży, go nie zahipnotyzowała. Gdyby to zrobiła zaczął by się śmiać gdy go oplotłam.- odpowiedziała nieco skruszona.
-Nero, co jest z twoim okiem?- spytała. Nero dotknął powieki i okolic prawego oka.
-A co jest z nim nie tak?- spytał lekko zdziwiony.
-Jest całe czarne, tylko tęczówkę masz żółtą.- Razer dokładniej przyjrzał się Nerowi.
-Widzę że ktoś tu przechodzi przemiany Viki!- francuska stała spokojnie.
-Czyżby to nie byli zwykli changersi? Viola, co nam mówił ten przystojniak?
-Tylko to że trzeba odnaleźć biała mysz i szarego kota! Ale to raczej nie są myszy i koty!- Viola spojrzała się na leżącą na ziemi hiszpankę.
-Zgadza się...Gdyby byli zwykli nie pokonaliby Carmen...- mruknęła Viki.
-Nasza wizyta się tu zakończyła!- Viola powróciła do postaci pięknej francuski.
-Ale jeszcze wrócimy!- wtrąciła Viki.
-I gdy będziemy walczyć na poważnie, pokonamy was.- odezwała się leżąca pod nogami Razera Carmen.
-Ona żyje?!- wrzasnął Nero.
Dziewczyny nagle rozsypał się w srebrny pył. Zniknęły. Tak jakby zawiał wiatr a one rozwiały się razem z wiatrem...