"Dwa światy: Zanik strachu"
Śnieżkę obudziło cichy szelest papieru. Otworzyła oczy. W oknie siedziała Nana z gazetą na kolanach. Widać artykuł ją doszczętnie wciągnął bo nie zauważyła jak Śnieżka się podniosła.
-Co czytasz?- spytała trochę zaspana.
Nana nawet na nią nie spojrzała.
-O problemach rządu...Normalne. Zawsze mają jakieś bezsensowne problemy.- mruknęła.
Śnieżka ziewnęła szeroko. Nana przeciągnęła się i złożyła gazetę. Wstała z parapetu i poszła w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz?
-Do miasta...Może znajdę coś ciekawego.- Nana uśmiechnęła się szeroko.
-Nero i Karo poszli z Jente na jakiś skrawek, Demon i Razer gadają o czymś w drugim pokoju...- dodała po czym wyszła.
-Słuchaj, jeśli znajdzie się okazja, idziemy z tego miasteczka! Trudno, musimy zostać tutaj przez dzień-dwa!- Śnieżka usłyszała stanowczy głos Demona.
Zajrzała do pokoju. Znowu kłócił się o coś z Razerem.
-Taaa a gdy będziemy ruszali, będziemy musieli borykać się z tymi durniami przy straganach? Dziękuję bardzo!
-Nie panujemy nad swoimi zdolnościami! Nie możemy tak ot, stawać do walki!
-Jak tam chcesz...
-Dobrze, żeby było paniczowi wygodnie wyruszymy nocą!- warknął Demon. Był tak wkurzony że minął Śnieżkę bez słowa.
***
Nana maszerowała przez zakurzone ulice. Jej głowę zakrzątały różne myśli. Może powinna się poddać i wrócić do Warszawy lub innego bezpiecznego miasta? Przypomniała sobie moment gdy stoczyła pojedynek z Razerem. Tak bardzo chciała sobie udowodnić że potrafi coś zrobić...
Jej rozmyślania przerwało pikanie jakiegoś przedmiotu. Odruchowo schowała się w zaułku.
Żołnierze Oddziałów chodzili i wypytywali przechodniów. Dwóch z nich miało małe urządzenia, jakby były to jakieś radary. Zamiast zwykłego hełmu z goglami i maską, mieli na sobie jakieś dziwne maski. Czarne z czerwonym, świecącym paskiem znajdującym się na linii oczu.
"Cholera."- Nana schowała się w cieniu. Jeśli zaraz czegoś nie zrobi, znajdą ją, Jente i ich kryjówkę.
Przemieszczając się cały czas w cieniu, zaczęła zmierzać w stronę starej kamienicy ale pewna myśl uderzyła ją tak mocno, że aż zmienił się jej kolor oczu.
"Mogę ich tam zaprowadzić! A co jeśli oni mnie widzą?!"- Nanę oblał strach. Co robić? Co robić?!
"A gdybym zwróciła na siebie uwagę? Wieść o tym że są tu Oddziały, szybko się rozejdzie!"- pomyślała gorączkowo.
Podeszła kawałek do żołnierzy. Była ciekawa do czego służą te maski.
Zarzuciła kaptur, opuściła głowę i wyłoniła się z cienia. Szła powolnym krokiem. Żołnierze rzeczywiście ją zauważyli. Jeden z tych co trzymał urządzenie skierował je na nią. Urządzenie zaczęło piszczeć jak szalone. Nana zatrzymała się. Jeden z żołnierzy opuścił maskę.
-Łapcie to!- krzyknął.
Reszta wcelowała w nią coś na rodzaj karabinów.
Nana zamknęła oczy i się przymusiła. Oczy jej pojaśniały i poczuła te przyjemne ciepło. Odbiła się od ziemi i ruszyła do przodu. "Lecąc" z olbrzymią prędkością, uderzyła jednego z żołnierzy, kolanem w szczękę. Pnącza owinęły się na jego ciele, całkowicie go unieruchamiając. Nana odbiła się od niego, wymierzając solidnego kopniaka w kolejnego żołnierza.
Jeszcze raz się odbiła i wylądowała na chodniku.
***
Wieść o tym że w miasteczku znajdują się żołnierze szybko się rozeszła. Karo i Nero razem z Jente szybko wrócili do kryjówki.
-A gdzie Nana?- spytała Śnieżka.
-Nie wiem ale ponoć jest niezła bijatyka. Może pójdziemy to sprawdzić?- Nero był strasznie tym podekscytowany.
-Nie. Mają specjalne urządzenia do wykrywania takich jak my. Radary, okulary, specjalne gogle i słuchawki. Chyba nie chcecie się złapać?- spytał Razer.
-Nie wiemy gdzie jest Nana. Musimy ją znaleźć!- warknęła Karo.
***
Nanie szło całkiem dobrze. Z łatwością powalała przeciwników. Problemem było tylko to że ci szybko się podnosili po różnorodnym gradzie ciosów.
-Nieźle. Gdzie się tego nauczyłaś psino?- spytał kapitan.
-C-co?
-Nie wyglądasz na taką co by nie miała nic wspólnego ze zmiennymi co?
-Ja....ja się tylko bronię!- rzuciła. Nana ruszyła, jakby była wystrzelona z procy. Kapitan odbił jej atak.
-Trafiłaś na godnego przeciwnika.- kapitan uśmiechnął się do niej. Tym razem on zaatakował. Nana zdążyła tylko odskoczyć.
***
To był naprawdę kiepski pomysł ale Razer poszedł w miejsce bijatyki. To co zobaczył, zamurowało go doszczętnie. Widział jak Nana walczy przeciwko kapitanowi.
"W coś ty się wpakowała?!"- pomyślał z rozpaczą. Bez wahania wskoczył pomiędzy walczących.
-Drogi żołnierzu uważam że wasz pojedynek dobiegł końca.- Razer był pewny siebie.
-Kolejny? No...Fajnych masz przyjaciół... suczko.- wycedził kapitan.
Złość w Nanie wzburzyła się. Poczuła taki przypływ adrenaliny. Minęła Razera i rzuciła się na kapitana. Waliła na oślep tylko żeby dopaść drania.
Kapitanowi udało się uderzyć Nanę na tyle mocno żeby ta straciła równowagę i się przewróciła.
-Kończmy ten mecz!- krzyknął Razer odbijając ataki kapitana, który obrał go za kolejny cel.
Nana spojrzała się na niego. Grube, kolczaste pnącza owinęły się wokół szyi kapitana i podniosły do góry.
-Zwijamy się!- Razer pociągnął Nanę za rękę.
***
-Gdzieś ty do cholery była?- Karo na swój sposób przywitała Nanę i Razera.
-Trochę się o ciebie martwiliśmy.- dodał Nero.
Jente spojrzała się w ich kierunku. Podeszła do Razera i złapała go za dłoń.
-Musimy nuczyć się. Wa-aaa-alki!- wydukała.
-Nauczyć.- poprawił ją Razer.
-Tu...Jest ktoooś...kto. Walczyć. Umie.- dodała.
-Coraz lepiej jej idzie.- mruknął Demon z małym zachwytem.
-Wiecie co? Poszukajmy tego kogoś jutro, dobrze?- spytała cicho Nana.
-Nie bądź taka nieśmiała! Nieźle skroiłaś dupsko tym żołnierzom.- powiedział głośno Razer.
-Walczyłaś?- spytał Nero.
-Noo....t-tak znaczy nie do końca...bo...
-Wysłów się!
-Przyszło paru ludzi. Chciałam wrócić ale pomyślałam że jak przyjdę tu mogą pójść moim śladem. I oni mnie zobaczyli. No i walczyłam z nimi, trochę używając swoich mocy, no i walczyłam później z tym całym kapitanem. Przyszedł Razer i mi trochę pomógł.- powiedziała cicho.
-Nieważne. I tak musimy zostać jedną noc.- powiedział Demon. Razer spojrzał się na niego podejrzliwie.
-Tak jak w umowie...-dodał.
***
Wszyscy już spali. Tylko Nana jeszcze nie usnęła. Siedziała na parapecie, wpatrując się w gwieździste niebo. Pierwszy raz się nie bała. Nie walczyła z łzami. Była z siebie dumna. Udowodniła sobie że może być taka jak inni.
-Znowu nie śpisz?- tym razem był to Razer. Usiadł obok na parapecie.
-Nie. Wbrew pozorom, nie mam problemu ze snem. Muszę tylko przemyśleć parę rzeczy.- odpowiedziała.
-Naprawdę na tym placu dałaś niezły pokaz.
-Dzięki...W sumie nie wiem czemu, ale miałam wrażenie jakby przekraczała kolejne granice.- szepnęła marzycielskim tonem.
-Heh...Nie rozmyślaj za długo. Dobranoc.- Razer wstał i poszedł do drugiego pomieszczenia.
-Dobranoc!- Nana ostatni raz spojrzała się na niebo. Już nie bała się następnego dnia.
Hey! Bardzoooooo ale to baaaardzooooo przepraszam że nie było tak długo opka ale jak wiecie- WENUS POSPOLITUS mi gdzieś uciekła i złapać jej nie mogłam. Jeszcze mam małe problemy w szkole to już wystarczające. A i jeszcze prezentacja o Japonii na środę na geo.
Nan ma roboty dużo a zrobiłam tylko geo Dx No cóż, bywa!
Mam nadzieję że opowiadanko okej. Tym razem Nana-Razer xD LeL (taaa i od razu tu jakieś fan-fiki robią no! )