Nie mógł powstrzymać rozdrażnionego parsknięcia.
- Tak jak mówiłem, szanuję tych, którzy na to zasługują. - powiedział poirytowany. Całe życie wychowywał się sam, a teraz nagle ktoś miałby rządzić całym jego życie, kontrolować każdy jego ruch? Nie, nie, nie. Takie życie było mu obce i mu nie odpowiadało. W jego umyśle zakiełkowały wątpliwości, czy dogada się z rodziną, i czy był to dobry pomysł. Jednakże zawsze pozostawała opcja, iż będzie omijał tychże osobników szerokim łukiem, a wątpił, czy tamci by go szukali. Podniósł zad i wyszedł.