-Nie, skądże taki pomysł? - westchnął, właściwie pytanie retoryczne. Na miejscu tego białego też by się poczuł jak nie na miejscu, bo tak jakoś... sztywno się tu zrobiło, właściwie to nie było tu nie sztywno, ale Is nie wiedział jak temu zaradzić, więc tylko wstał i otrzepał się ze śniegu, który już zaczynał się topić w jego sierści.
-Nie, nie musisz palić... obejdzie się bez - mruknął. - Zresztą rób jak uważasz - dodał i przewrócił oczami. Po chwili usłyszał jakieś ciche sapanie czy coś takiego, trzask gałęzi i spojrzał w tamtym kierunku (nie bój się Lajn, nie na ciebie, Isek jest za ślepy by ciebie zauważyć). Wcześniej już miał dziwne wrażenie, że ktoś/coś jest w pobliżu, jednak gdy zjawił się biały basior, uznał iż to on... a tu jednak chyba nie do końca.