Szła praktycznie bez celu. Z lasu dotarła nad jezioro. Wędrowała jego brzegiem stąpając po piachu. Promienie zachodzącego słońca odbijały się od nieruchomej tafli wody, zmrużyła więc tylko lekko oczy. Widok może i zachwyciłby większość innych osób, lecz na niej nie robił nawet najmniejszego wrażenia. Jej wzrok prześlizgnął się po starej, gnijącej łodzi, która unosiła się na wodzie. Czyli musieli być tu ludzie... a przynajmniej kiedyś. Na razie nie wyczuwała żadnej obecności, a przynajmniej nie ludzkiej. Zwęszyła za to inne wilki. Uniosła łeb i spojrzała w dal, niedaleko niej stała grupka wilków. Rozpoznała białą waderę, Lajnę. Ostatnio wszędzie się na nią natykała. Obok niej stał dorosły, jasnoszary basior, którego nie poznawała... Chociaż nie, kojarzyło go, chociaż nie wiedziała skąd, zaś kolejnym wilkiem był kolejny, duży basior, którego również nie poznawała. Jeszcze dalej była inna wadera. Spojrzała na to cało towarzystwo smętnym, obojętnym wzrokiem i ruszyła dalej.