Nie miała pojęcia ile biegnie,nie zwracała na to uwagi,po jakimś czasie nawet zmęczenie odpuściło.Wadera po prostu biegła.
Z czasem jej łapy robiły się coraz bardziej wiotkie,aż w końcu ta padła z powodu przemęczenia.
-Oh Shadow..jestem marną przyjaciółką..-jęknęła płaczliwie. "Nie bądź durna,Menmo.."-odpowiedział w jej głowie.
-ale taka prawda..nie powinnam go zostawiać..-przymknęła ślepia-nawet po tym co mi powiedział..
Basior w jej głowie roześmiał się"Naiwna Menma,a co miałaś zrobić? ćwirek działa mi na nerwy.. olej go.. dobrze zrobiłaś.."
-ale tak by nie postąpił przyjaciel,nie opuściłby drugiego..przecież..w przyjaźni nie zawsze jest kolorowo,ale trzeba przeżyć też te złe chwilę..zawaliłam..zostawiłam go..-wymamrotała.
"To pierw on zostawił ciebie,porzucił...to on nawalił,nie powinnaś się obwiniać.."
-on jest zagubiony,Shandy..powinnam być bardziej wyrozumiała..-westchnęła cicho.
"Byłaś i to za bardzo! i masz rezultaty..pozbywa się ciebie,gdy tylko coś mu odstrzeli.."-syknął Shandy"powinnaś dać mu nauczkę!"