-Czasem siła, magia i zbroja to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze rozum i umiejętność ich użytkowania. - powiedział basior.Nie odpowiedziałam nic. Nie miałam na razie ochoty streszczać wszystkim tu obecnych historii swojego życia. Chociaż, może jemu... Kiedyś...
-Jestem Razer jak zdążyłaś zapewne się zorientować,a ta biała to Lajna,natomiast ta czarno-biała..hm..
Klepnęłam raz czy dwa ogonem w ziemię. Sympatia sympatią, ale na imię to chyba jeszcze nie pora.
Przerzucałam oczami od jednego wilka do drugiego. Nowo przybyła była nieco zdołowana, ale przedstawiła się jakby nigdy nic. W międzyczasie zdążyła jeszcze zmusić, jak się dowiedziałam, Lajnę, do jakiejkolwiek aktywności, poszczerzyć trochę kły na Razera i załamać się psychiczne. Cóż, cenię sobie szczerość i otwartość, ale co poniektórzy z nas powinni zachować bardziej pokerową twarz.
Wtem z białą wilczycą zaczęło się dziać coś dziwnego. Jej ciało zmieniło barwę, a moi towarzysze-od-10-minut byli wyraźnie zaniepokojeni. Vailins przytrzymała Lajnę siłą woli a Razem stworzył wokół niej coś w rodzaju migoczącej, czerwonej bariery. Mimo to wadera wciąż miotała się wewnątrz. Widziałam, że krzyczała, lecz czerwone światło tłumiło nawet jej głos. Wtem, moze od nadmiaru kontroli nad umysłem, może od czerwonego pola - oddech Lajny zamarł. Uznałam, że czas przejść do bardziej subtelnych metod. Mogłam mieć tylko nadzieję, że ona usłyszy.
Przymknęłam oczy i posłałam strumień energii w stronę jej umysłu. Poczułam lodowatą pustkę ze strzępami wspomnień, która szybko rozeszła się po moim ciele.
- Lajno, to nie jest twój dzień. Pora wstać. Musisz wstać. A teraz powoli, wdech i wydech...
Ciemność w jej w równocześnie moim umyśle zaczęła się rozwiewać. Ciężko otworzyła oczy, jakby sprawiało jej to niesamowity wysiłek.
- Ciii... Wszystko jest dobrze. Jesteś bezpieczna, nic się nie dzieje, nic ci nie grozi. Możesz się spokojnie położyć. Taaak... - czułam, jak moje słowa wnikają do jej podświadomości, niezależnie od tego, jak dalekie były od prawdy - Dokładnie. Wszystko jest OK, wszystko gra. Możesz nawet zasnąć, jeśli chcesz.
Usiadłam w odległości ledwie kilku metrów od bariery i niemal czułam jej wibrujące pole.
- Wzmocnij barierę. - rzuciłam szeptem do Razera.
Czułam na sobie wyczekujące spojrzenia towarzyszy. Czułam, że szykuje się na pytania. Zresztą, w przypadku kolejnego zagrożenia życia lepiej znać nawzajem własne imiona.
- Gambit - powiedziałam, nie odrywając wzroku wbitego w ślepia Lajny.
- Co... - zaczął któryś z nich.
- Nazywam się Gambit. Na wypadek, gdyby znów chciała nas zabić.
____
Sorry Lajna, nie tym razem ^^