Spojrzał na Vail siedzącą obok.Kiwnął głową słysząc jej słowa w głowie. Oderwał wzrok od czarnej wilczycy i spojrzał w górę,gdzie przed chwilą widział odlatującą Rachil,po czym na swój miecz.
-Chciałeś,abym ciebie zabił starcze,gdy to wszystko się skończy.Nasza współpraca została zakończona.Spełnię twą wolę-pomyślał i wstał powoli.Oddalił się kilka kroków i uniósł wysoko swój miecz.Ostrze budziło w nim zbyt wiele wspomnień.Kojarzył z nim Rachil,walkę z czarcieniem u boku Nera i Yenn. Te czasy już minęły.Wypowiedział słowa w nieznanym języku i wpadł w pewien rodzaj transu.Oczy samotnika zabłysnęły czerwonym światłem i w jednej chwili nad wodopojem zebrały się czarne chmury.Nagle potężna błyskawica uderzyła w miecz i wypełniła Razera blaskiem.Gdy światło zniknęło,miecz został przecięty na pół.Wilk lekko dymił,ale nie miał żadnego poparzenia.Jedynie jego sierść została lekko zwęglona.Puścił rękojeść miecza,a broń zamieniła się w kamień,wydając przy tym dźwięk podobny to krzyku.Wilk uderzył głaz łapą,a broń pokruszyła się,przemieniając w pył.