Feniks zawył,a jego głos poniósł się echem.W jednym momencie spłonął,zamieniając się w popiół,którego zwiał wiatr,przez co przeleciał przez barierę w drobinkach.Dopiero po chwili popiół zaczął się łączyć,zabłysła iskra,rozpalił się ogień,odtwarzając ciało ptaszyska.Ponownie zaskrzeczał tym razem bardziej wojowniczo,zapłonął ogniem i ruszył na smoki,starając się nie podpalić Razera,bo wtedy raczej by nie pomógł (xD) .Wleciał rozpędzony między smoki i Razera,odganiając je kawałek.Po chwili zaczął machać skrzydłami,między którymi niczym nawijana na patyk wata cukrowa,rosła kula ognia,która ruszyła pędem na stwory. Gdy ta wystrzeliła,wyglądając jak rozpędzona kometa (nawet swój ogon miała xd).Feniks zanurkował,przechwycił basiora,pomagając mu łagodnie wylądować.
__
ale rysia nie ma ;w; xdd