- Ojoj, naprawdę bym tego nie chciał. - zamrugał niewinnie Gareth, udając, ze czuje strach, słysząc słowa Nemhain. Dalej machał sobie ogonem.
- Ou, nina, cios w samo serce. - zaśmiał się, przykładając łapę do piersi dramatycznym gestem. - Okropny... Jaka obelga... - parsknął.
- Nie, hermana, nie robię tego, żeby się popisać. W przeciwieństwie do ciebie. - zerknął leniwie na pnącza Nany. - Widać, nie jesteś typem wadery, która zrozumie mój tok myślenia i moje... Uch, !perdoname!... - przewrócił oczami i machnał ogonem w poprzek, zbijając mnie nim z łap. Skubany, wyczuł, że podchodzę do niego od tyłu, bynajmniej nie po to, by go zaatakować, tylko żeby dowiedzieć się, co zaszło, że atmosfera taka napięta, przynajmniej ze strony Nany i Nemhain. Mój 'brat' był wyluzowany, jak zawsze. Gari unieruchomił mnie wzrokiem i zwrócił się ponownie do białej wadery. - ...Moje poczucie humoru. - dokończył. Wstał i przeciągnął się, ostentacyjnie zerkając na wadery. Po chwili uniósł łeb wyżej, węsząc. Wyczuł czyjąś obecność, nawet jeśli niematerialną. Wyszczerzył się szeroko, a po chwili jego oczy zmieniły się na złote i znów na szkarłatne.
Jeej, ale się dzieje xD Ciekawa akcja, nie ma co xD