-puść..-syknął głos,który tylko przypominał głos Menmy.Wadera się szarpnęła,wyrywając mu i runęła do wody,ostatnie co mógł zaobserwować Razer,to były slepia menmy,które nie były już lazurowe,a szkarłatne.Jak Shandiego,przejął kontrolę.
Po chwili śnieżnobiały,a zarazem przemoczony wilk wyszedł z wody,to było niemożliwe,powinien dostać szoku termicznego po tak nagłym kontakcie z wodą.
-co za sukinkot..-syknął Shandy,patrząc na bestie,która była do nich wojowniczo nastawiona.
Spojrzał na Razera-ty..ćwirek..zleć na dół tchórzu..pokażę ci jak to się robi..-sapnął i ruszył na niedźwiedzia,biegł o wiele szybciej niż Menma.Odbił sie od podłoża ,minął w powietrzu łapę niedźwiedzia,który chciał go trafić,po czym wbił bestie w ziemie-zgiń! -zawołał,wbijając w niedźwiedzia pazury,chwile później rozcinając fragment ciała niedźwiedzia.polała się krew,czarna krew.Shandy się roześmiał,odskoczył od bestii która chciała zagłębić przerośnięta zęby w jego karku.-Może się ruszysz! Ćwirek! bo ominię cię zabawa..-zachichotał szaleńczo,zerkając na Razera-pokaaż że zasłużyłeś na mój szacunek! -splunął na ziemie i spojrzał na niedźwiedzia.Jednak oprócz wgłębienia w ziemi i czarnego śladu krwi,nikogo nie było-ooo...skarbeniek się schowaaał...-zawarczał,podjarany sytuacją.