Stąpając twardo po ziemi, podążałam przed siebie, aż w końcu dotarłam w to miejsce. Coś kazało mi tu przyjść, jednakże co? No tak, to było miejsce, gdzie spotkałam tego dziwaka, miejsce, gdzie się wszystko zaczęło, gdzie niby zaczęła się ta moja amnezja, ale przecież, gdybym ją miała, to chyba bym wiedziała? Spojrzałam w niebo i zamknęłam oczy, skoro nic nie pamiętam, to w miejscu, gdzie zapomniałam, winnam sobie przypomnieć. Jednak nic z tego, może jedynie jakieś obrazki, migoczące jakby były za mgłą. I tak za wiele mi to nie dało, trudno. No ale skoro już tu wpełzłam, to pozwiedzam. Gwałtownie zmieniłam kierunek i zaczęłam wędrować niedaleko krawędzi szczytu.
Szłam tym pasmem dość długo, aż w końcu znużona odeszłam i zaczęłam spacerować w bezpieczniejszej odległości. Wiatr dmuchał dość mocno, przez co sierść sobie fruwała, a nie to denerwowało na tyle, iż sprawiłam, że wiatr ucichł. Jak to zrobiłam? Nie wiedziałam, że miałam takową moc, przynajmniej nie pamiętałam, ale mniejsza. Idąc tak przymknęłam oczy i nagle poczułam, że leżę pyskiem na ziemi.
- Co do… - Mruknęłam i wstałam, przy czym się otrzepałam. Rozejrzałam się, jednak nic nie dostrzegłam. Mój wzrok zawędrował piętro niżej i w tym momencie dojrzałam… No właśnie co? Niby to wilk, ale jednak jak jakaś mrożonka wygląda. Może mu się zdechło? Westchnęłam i zaczęłam tykać ów basiora łapą. Chyba robiłam to z nudy. Mogłam go zabrać do lecznicy, ale po pierwsze, nie pamiętałam gdzie jest, a po drugie, po co?