Nowe wcielenie Sierry
Pewnego późnego wieczora Sierra postanowiła Nabrać zapasów.W tym celu Sierra postanowiła wybrać się na pastwisko na terenach ludzi.Weszła spokoinym krokiem nie obawiając się farmera bacznie obserwującego krowy.Zobaczyła cielę oddalone od matki.
*Jest...Mam swój cel...*-Pomyślała szykując się do ataku. Obserwowała bacznie bezradne cielę nie zważając na zbliżającego się farmera.
Farmer był dość dziwny.Był młody i miał jasnobrązową,latynoską karnację,był ubrany w czarny t-shirt i ciemne spodnie,był bardzo umięśniony,jego oczy były ciemne.
Sierra była gotowa kiedy nagle coś złapało ją za ogon.Wiedziała że to nie mógł być on,ponieważ był ''na oko'' sto metrów dalej.Jednak przypuszczenia Sierry były błędne-jej ogon był w uścisku silnej,ciepłej dłoni młodego męszczyzny.Nagle poczuła ból w zadzie,jakby ktoś wbił ostry nóż.Sierra obejżała się,lecz nie wiele zobaczyła,ponieważ wzrok młodej wadery był zamglony.Sierra była senna,zamknęła oczy i upadła na mokrą,pachnącą kwiatami trawę.
Gdy Sierra otworzyła oczy poraziło ją blade i zimne światło.W powietrzu unosił się zapach mięsa i spalenizny.Obok niej leżały przeróżne ostre przyrządy lekarskie.Na podłodze widniały ślady wilczych łap odznaczone krwią,ściany były zakrwawione a po prawej stronie był napis napisa ny krwią ''Nie poddawaj się...i tak wrócisz do dawnej posatci...''.Pod napisem stało spróchniałe biurko,a na nim słoiki z formaliną,w których były wilcze głowy z pozaszywanymi oczami i otworem gębowym.Po lewej zaś wnetrzności,oczy i futra wisiały na wieszakach z kości.Sierra odchyliła głowę w tył i zobaczyła wilcze skrzydła i wiszące,ogołocone ze skóry wilki.
Sierra próbowała wstać z miejsca,lecz jej przednie i tylne łapy były przywiązane do zimnego stołu.Nagle usłyszała przerażliwy pisk otwierających się drzwi.Nad Sierrą stał ten sam męszczyzna.
-Widzę,że można zaczynać zabawę?-zapytał męszczyzna zakładając fartuch medyczny.
-Gdzie jestem?Co ja tu robię...i dlaczego w takim miejscu?!-Panikowała rozpaczliwym głosem
-Proszę się nie denerwować...Pozwolisz że się przedstawię...Jestem Jonathan Weellows.Może mnie nie kojazysz ale ja Ciebie zna.-uśmiechnął się szyberczo-Otóż jesteś wilkiem.Wilkiem,który zniszczył gospodarstwo mojego ojca!!-Udeżył pięścią w sparciałe biórko.
-Ale...jaa...ja...ni...nic panu nie zrobiłam-odparła Sierra jąkając się ze strachu
-Nie? Naprawdę? To ja Ci przypomnę...Mój ojciec miał gospodarstwo we Francji. Pewnego wieczora wilki zniszczyły wszystko co się dało,zabiły wszystkie zwierzęta!-Krzykną ze złością
-Ja nic nie zrobiłam!To nie moja wina!Poza tym to nigdy nie byłam we Francji!!-Krzyknęła wiercąc się.
-Wiem, że to ta twoja Wataha!Pragnę ich wszystkich zabić! A Ciebię zabije pierwszą!-Podszedł do niej z piłą i zaczą odcinać jej prawą,tylną łapę
-Nie!!!Wypuście mnie!!!!!!-wiercziła się i wierzgała łapami.
Nagle przez Sierrę przeszedł dreszcz i jakaś niewidzialna siła uniosła ją rozrywając wytrzymałe,skurzane pasy.Z niej rozprominiało się oślepiające światło.Sierra przemieniła się w białą waderę o szerokim psychopatycznym uśmiechu.*Zabić go*-Pomyślała zdecdowanie Sierra.
Niedoszły morderca Sierry był oślepiony i oszołomiony.Sierra wykożystała tą sytuacje i skradała się do Jonathana.-Pozwolisz,że zamienimy się rolami?-Zapytała ironicznie Sierra łapiąc za fartuch męszczyzne i ciągnąc go ze sobą poza ''pokój morderstw''.Sierra wzniosła się na skrzydłach i rozbiła głową ścianę,nie wiedząc o tym że ma ogromną siłę. Gdy wydostała się z farmy,dodatkowo oszołomiła swoją ofiarę uderzając go o drzewo po czym zanoisła do swojej jaskinii.W niej Sierra katowała swoją ofiarę na różne sposoby takimi jak wydłubywanie oczu,obdzeranie ze skury,rażenie prądem,wyrwanie flaków czy ucinanie kończyn.
Sierra przemienia się co noc lecz nygdy nie skrzywdzi przyjaiół lub rodziny.