Odwróciła spojrzenie na basiora, który najwyraźniej próbował popisywać się tym, że ma skrzydła. Biedactwo. Aż ją zemdliło na ten widok. Stłumiła pełne pogardy parsknięcie, gdy ten wyleciał. Wadera leżała nieruchomo, a ona nie zamierzała do niej podchodzić, najwyraźniej tamta wolała być sama. Nie wyglądała ona na kogoś z Mroków, a skoro zignorowała tamtą czarną ofermę to pewnie nie jest i z Pierwotnych. W końcu podniosła się i zniknęła między drzewami, odeszła.