Zastrzygłem uszami, zaalarmowany krzykami Nemhain.
- O... - mruknąłem, niezwykle mądrze zresztą, zauważając w końcu Karo. Jakoś tak czułem lekki ślad zapachu wadery, ale mimo wszystko nie chciało mi się wykorzystywać węchu na bagnach... Z dość wiadomego powodu. Podszedłem do wadery, nie na tyle blisko, by zachciało jej się zwiewać, być może myśląc, ze na nią napadnę i zaciągnę do jaskini, ani też nie na tyle daleko, by jej się ta ucieczka udała.
- Hej, szukałem cię.