Odsunęła się tak, by basior nie skoczył na nią.. Przymrużyła lekko oko.
- Ty, tam coś jest - mruknęła cicho i już praktycznie biegła. Po pewnym czasie znalazła się w wielkiej sali.
Tak, wadera zjawiła się w jakiejś sali. Nie była ona zwykła. Z jej ścian leciała woda, wszak wodą nie była, były to zwoje. Zwoje? A no tak, zwoje opisujące dzieje tego miasta, począwszy od pierwszego budynku. W sali panowała grobowa cisza, każdy najmniejszy krok został rozniesiony echem, które potrafiło ciągnąć się przez wieki. Po chwili przed wilczycą, iż basior był jeszcze w tyłach (xD) pojawił się wielki zegarek. Wskazówki pokazywały prawidłową godzinę, jednak było w nich coś nie tak. Kręciły się w przeciwną stronę, niż powinny. Jakby czas zaczynał się cofać..