- Ciekawe - mruknęła i obserwowała. Na razie nie polała się krew, więc nie miała po co się wtrącać. Zauważyła, że basior miał ze sobą ten duchowy miecz, musiał go sobie zachować tak samo jak Yennefer swoje dwa charkamy. promień, który wystrzelił z tego dziwnego medalionu najwyraźniej nic mu nie zrobił. Ciekawe jak długo jeszcze będą się tłuc, o ile mogła to tak nazwać.
- Dokop mu! - odważyła się wrzasnąć ku Lajnie, jednakże nie ruszała się z miejsca. W razie czego musiała pilnować szczenięcia, gdyby ich walka wymknęła się spod kontroli lub gdyby ten sam próbował pobiec do nich i ich rozdzielić. Spojrzała kątem oka na małego, który już przynajmniej nie płakał.