Cholera, dopiero 55, a tu już wielu ludzi uciekło. Zaczęła rzucać w nich ognistymi kulami, przez co spaliła kilka drzew. I nagle obok niej przebiegło kilku ludzi. Od razu skoczyła na jednego, ale zamiast w szyję ugryzła człowieka w ramię, a gdy ten się przewrócił zostawiła go i pognała na następnego. Ugryzła go w nogi, i pobiegła do kolejnego, i tak raniła ludzi by nie mogli uciekać, a czarną robotę zostawiała Aszli. Następnie przeszła do drugiej części parku, tutaj ludzie jeszcze nie uciekali, bo niczego nie słyszeli. I zabawa zaczęła się od nowa. Zabiła kilku kolejnych, ale większość tylko poraniła. Gdy już była pewna, że dusz będzie 99 usiadła i patrzyła jak Aszli zjada duszę.