Wszedł mężczyzna trzymający mnie w dłoni... Próbowałam się mu jakoś wywinąć jednak nie dałam rady... Ów człowiek, nie był zwykły... Jednym machnięciem stłumił spokój i rozpętał piekło... Utworzył wkoło chaty.. bramę, tarczę, ponieważ, jak było wspomniane nie jest on normalny... Był to czarodziej, a może czarnoksięznik....
W każdym razie był mi znany...
-To jak już oświadczyłem przed chwilą... Zrobię z tobą kundlu to co z Ivaną...
-Nie, nie... Proszę... Czemu jej to zrobiłeś, niczemu nie zawiniła, podobnie jak reszta watahy... Jak tu trafiłeś...?
-Prosta logika...
-Co?
-Zamknij się pchlarzu...-Mężczyzna owinął wkoło mego ciała sznury, wbijające się, przecinające sznury... Pyszczek związał jakąś szmatą, więc nie dało rady usłyszęć mojego skomlenia... Pozostało tylko czekać na to co nadejdzie niebawem