Otworzyłam oczy. Nie tu! Nie może. Policzyłam wilki. Brakowało jednego. Otworzyłam oczy. Po moich plecach rozlała się elektryczna iskra.Zobaczyłam lawę(czy co tamxd) utworzyłam wielkie pole trawy pod nami.Gdy dotknęliśmy ziemi zamknęłam oczy i rozłożyłam skrzydła.
~Kiedy tu przyszliście zbuntowaliście się i rzuciliście wyzwanie Nocy. Za brak szacunku zgniecie!-tatuaże zaświeciły czarnym blaskiem, a oczy "wywróciły się" zostawiając tylko białka. Koniec tego. Światło rozbłysnęło na całą krainę oślepiając blaskiem, każde stworzenie. Utworzyła się wielka dziura w niebie, a z niego zaczęły zlatywać stworzenia nocy. Każdy żywy wilk Dnia został złapany w szpony i uniesiony. Martwe zostały zabrane również. Żywi zostali byli zgniatani, mimo bólu nie pozwoliłam im tracić przytomności. Zwierzęta Nocy wraz z ciałami odleciały. Cisza i po chwili było można usłyszeć wielkie BUM! Niebo się zasklepiło, lecz blask nie ustawał. Wszelkie rany, które były na moich towarzyszach znikły i przeniosły się na skałę, gdzie wyryła się bitwa. Kolejna fala uderzeniowa zmiotła wszystkich z łap i zapanowała dookoła ciemność. Blask znikł, znów przywracając normalny przepływ czasu. Znów było normalnie. Ugięły się pode mną przednie łapy. Noc użyczyła magi, o której nikt nie wiedział. Padając na przenie łapy składałam pokłon. Chwilę tak trwałam, po czym zsunęłam się ze skały. Spadając w dół, rozłożyłam skrzydła. Wyglądałam dość strasznie. Wycieńczyło mnie to wszystko. Wylądowałam po drugiej stronie i ległam na ziemię. Zaczęłam szybko oddychać i zamknęłam oczy.