Nana powraca z opkiem. Sorka że długo ale tak jakoś wyszło
Więc sory za opóźnienia ale mamy nowego kolegę "Nuż". "Nuż" jest nieśmiały więc bądźcie wyrozumiali
A tymczasem zapraszam do czytania:
Dwa światy: "Spotkanie pary"
Karo i Śnieżka szybko zrobiły potrzebne "zakupy". Bekon, ser, chleb, parę butelek wody i dwa plecaki. To musiało im na razie wystarczyć. Nie miały za wiele czasu. Argos mógł wejść do miasta w każdej chwili i zacząć polowanie...NA NIE...
-A co jeśli nie zdążymy?- spytała Śnieżka.
-Musimy zdążyć.- mruknęła w odpowiedzi Karo, ładując rzeczy do plecaka.
***
Byli już u bram miasteczka. Jente nagle rozpromieniała. Ożywiła się i zaczęła iść tanecznym krokiem podśpiewując sobie. Nikt nie widział jej takiej szczęśliwej.
-Demon, czy nie uważasz że Jente ma na sobie tylko ten kombinezon czy piankę? I tylko to?- spytała Nana.
-No...może ma..- odpowiedział nie pewnie, za bardzo nie wiedząc o co Nanie chodzi.
-To że ma na sobie TYLKO ten strój. Jest kobietą i potrzebuje jakiegoś nakrycia. Przynajmniej płaszczu.
Demon się zaczerwienił. Nie pomyślał o tym. Strój Jente mógł przykuwać uwagę różnych ludzi.
-Skoro mówimy o ubraniu, moglibyśmy też załatwić jej jakieś obuwie. Możemy przejść kawał drogi a ona ma tylko na nogach coś na rodzaj skarpetek.- dodał cicho.
Na twarzy Nany pojawiła się ulga, tak jakby Demon powiedział to co ona chciała usłyszeć.
***
Dziewczyny postanowiły znaleźć jakieś schronienie w opuszczonych budynkach. Znalazły wolne mieszkanie gdzie znajdowały się cztery materace i dwa tapczany. W wielkim oknie nie było szyby i można była na nim spokojnie usiąść.
-Poczekamy do zmroku.- Karoiiina otworzyła swój plecak.
-Cholera...
-Co się stało?
-Ukradli nam chleb i bekon...
-To co teraz?
-Mam pomysł! Ty pójdziesz i to ukradniesz!
-Oszalałaś?!
-Wyglądasz nie pozornie. Nikt nie będzie cię podejrzewał o kradzież jak zniknie jego towar. Prędzej się spyta gdzie poszedł złodziej!
-Dlaczego ty nie pójdziesz?
-Bo...ehee...ehh...Nie kontroluję swoich przemian iiii...mogę się zmienić w każdej chwili...A poza tym jesteś bardziej zręczna ode mnie.- Karo sprytnie to rozegrała. Śnieżka nie miała wyjścia. Musiała iść po żywność.
***
Razer i Nero przedzierali się przez stragany z odzieżą. Nie było nic ciekawego dla Jente...Wszystko byłoby na nią za duże.
-Jakby sami nie mogli pójść!- mruknął Nero.
-Tsa...- Razer chyba coś dostrzegł. Jakiś bordowy płaszczyk dla dziewczynki z kapturem. Długością i rozmiarem powinien być idealny.
-Hej młody, co sądzisz o tym?- Razer wskazał płaszczyk.
-Eeee...chyba okej. Ale zaraz, jak zamierzasz go kupić?
-Nijak. Po prostu go zabiorę.
-Chwila! Chcesz to ukraść? Chyba cię pogięło! Wszędzie są strażnicy!
-Moja w tym głowa..- Razer narzucił kaptur na głowę i ruszył w kierunku straganu. Zaczął się rozglądać i udawać że coś go interesuje. Kobieta na chwilkę odwróciła się żeby po coś sięgnąć. Po chwili po płaszczyku został tylko drewniany wieszak.
Razer pojawił się nagle przed Nerem.
-Jak ty to zrobiłeś?!
-Heh, praktyka.- uśmiechnął się dziarsko.
-Chodźmy poszukać jeszcze czegoś co by mała założyła na nogi.
***
Śnieżka usilnie rozglądała się próbując wypatrzyć swoją szansę ale bez większego skutku. Wszyscy, którzy handlowali jedzeniem byli czujni a gdy jakiś złodziejaszek coś zwinął, oni go zaraz dopadali i bili do nieprzytomności.
"Sama nie dam rady! Muszę coś szybko wymyślić"- gorączkowe myślenie nie pomagało.
Blanka długo krążyła po okolicy szukając jakiejś okazji ale nic nie znalazła.
***
-Razer! Chyba znalazłem buty dla Jente. Patrz!- Nero wskazał ciemno-filetowe buty podobne krojem do butów od jazdy konnej.
-Ty znalazłeś, ty kradniesz.
-Co?!
-To co usłyszałeś. To twój cel, zdobycz, trofeum- mów na to jak chcesz. Ale jest twoje.
-Ale ja w życiu nic nie ukradłem! A co jeśli mnie złapią?! Widziałeś jakie te baby mają noże lub pistolety?!
-Idź i nie marudź!- Razer wypchnął Nera z ukrycia.
-Zatłukę cię za to.- wycedził przez zęby. Podszedł do stanowiska.
-Dzień dobry...Ile kosztują te buty?
-130 złotych.
-Jakoś niżej?
-Jeśli panicz buty chce dobre to płacić trzeba. Jeszcze u mnie trójka dzieci. Nero podziękował i odszedł w przeciwnym kierunku.
"Co on robi?"- pomyślał ze zniecierpliwieniem Razer. Po chwili rozległ się krzyk: "Złodziej! Łapać go!"
"Zrobił to lepiej niż sądziłem."- Razer zaczął biec za Nerem.
***
Śnieżka usłyszała że zrobiło się zamieszanie. Sprzedawcy na chwilę odeszli od stanowiska. To była jej chwila!
Śnieżka rzuciła się do straganów. Szybko otworzyła plecak i wepchnęła tyle bochenków i tyle kabanosów, parówek i kiełbas ile tylko mogła. Szybko zamknęła plecak i zaczęła uciekać. Gdy biegła, nie zauważyła biegnącej osoby z butami.
Obydwoje upadli. Chłopak szybko wziął buty i chciał uciekać ale tłum otoczył jego i Śnieżkę.
-No i co teraz gnojki?- spytał jeden sprzedawca trzymając metalową rurkę w dłoni.
-Złodzieje!
-Ty zarąbałeś buty a ty co?
-Moje mięso i chleb! TO ONA GO UKRADŁA!- załkał inny handlarz.
-Ty mała suko!- sprzedawca już wymierzył cios gdy nagle ktoś wskoczył pomiędzy rurkę a nią i tego chłopaka.
Spojrzała się i przed nią stał chłopak może w jej wieku. Zablokował cios wojskowym nożem i swoim ciałem.
-Co do...?- chłopak zdążył zranić sprzedawcę i wymierzyć mu solidnego kopa w twarz.
-Ruska gnida...-wymamrotał mężczyzna trzymając się za nos.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia?- spytał. W mig był przy sprzedawcy, trzymając nogę na jego wielkim brzuchu i wbijając mu rurkę w klatkę piersiową.
-Prze-przestań...- faceta za rurkę i siłował się z chłopakiem ale chłopak był silniejszy od niego.
-Zapamiętaj tłusta świnio, że ruską gnidą możesz tylko nazywać zdrajców...-mruknął po czym upuścił rurkę i zniknął w tłumie. Śnieżka postanowiła zrobić tak samo jak chłopak
***
-Dzięki...- odpowiedziała zdyszana Śnieżka, w bezpiecznej uliczce.
-Dzięki że wskoczyłeś pomiędzy mnie a tego grubasa.- powtórzyła.
-Co ukradłaś?- spytał ostro.
-Nic takiego...Parę bochenków, kiełbas, parówek i kabanosów...
-Oddaj.- chłopak trzymał nóż wymierzony w jej stronę.
-A-ale...
-Oddaj mi to co ukradłaś. Uratowałem ci skórę. Jesteś mi coś winna.
-Ale to wszystko co mam i...
-Oddaj to!- warknął.
-Razer!- krzyknął młodszy chłopak.
-Mamy to co mieliśmy zdobyć. Nie potrzebujemy...
-Zamknij się!- wrzasnął.
-Nie mogę wam wszystkiego oddać!- powiedziała stanowczo Śnieżka.
-To co nam zaoferujesz?
-Schronienie.
-Mamy już schronienie...
-Schronienie w mieście. Stare mieszkanie nie daleko stąd.
-Dobra, pokaż je nam.- Razer schował nóż.
-Razer, mieliśmy wrócić z tym co mamy. Powinniśmy jakoś przynajmniej poinformować o tym Demona.- powiedział chłopak.
Śnieżce zaokrągliły się oczy.
-D-Demona?- spytała.
-Tak...
-Jak on wygląda?
-No taki z prawie białymi włosami, surowe niebieskie oczy i...
-Musze się z nim natychmiast widzieć!- warknęła.
-Hola! Możemy przynajmniej wiedzieć jak się nazywasz?
-Śnieżka.
Razerowi zaschło w gardle. Właśnie chciał zabrać pożywienie Śnieżce. Tej od...O Boże. Przecież odnaleźli swoich!
-No dobra chodź. -powiedział tylko.
***
Nana i Demon czekali na obrzeżach miasta. Jente siedziała cicho i nic nie mówiła. Czekali jeszcze dłuższą chwilę, gdy nagle Jente gwałtownie wstała.
-Idą!- zawołała melodyjnie.
Zza rogu wyszedł Razer i Nero. Była z nimi jeszcze jakaś dziewczyna. Miała na sobie jasną bluzę całą wybrudzoną i wysokiego kucyka na głowie. Demon zesztywniał. Czy to...? Śnieżka?
Dziewczyna również zastygła. Oczy napełniły jej się łzami radości.
-Demon!- krzyknęła i rzuciła się na szyję Demonowi.
-Boże, myślałam że nie żyjesz, albo że jesteś jeszcze gdzieś w jakimś ośrodku.- Śnieżka tak mocno go ściskała że Demon prawie nie mógł oddychać.
Gdy w końcu Śnieżka puściła Demona, jej uwagę przykuła Jente.
-Dzień dobry!- zawołała po czym się uśmiechnęła.
-Kim ona jest?
-To jest Jente. Uratowałem ją z ośrodka gdzie się znajdowałem. Jest eksperymentem naukowym, i nie widzi.
-Właśnie!- zawołał Nero.
Nero podszedł do Jente i postawił przed nią buty. Ta popatrzyła się na nie gdy usłyszała stuknięcie
-Co to jest?- spytała.
-Buty. Żebyś mogła swobodnie chodzić.- powiedział Nero z dumą.
Jente powoli i ostrożnie włożyła nogi do butów. Uśmiechnęła się i zaczęła w nich skakać jak zając.
-To nie wszystko. -powiedział Razer. Podszedł do Jente i założył jej płaszczyk. Jente postała chwilę. Zaczęła robić piruety i kręcić się w kłóko.
-Są...piękne...-powiedziała. Podeszła do nich niepewnie i ucałowała chłopaków w policzek.