"Pięknie.." - pomyślała stając naprzeciw. "Ogień nie.. Woda? Na pewno coś da." - zaczęła myśleć gorączkowo.
Stwory zaczęły podchodzić bardzo blisko.
Podleciała do góry, tak na wysokości ich pasa. Wodą zrobiła linę, którą oplotła jednego stwora. Drugi rzucił w nią siekierę. Trochę chybił, zostawiając jej na boku ranę. Warknęła i rzuciła się na urgala. Ten złapał ją za kark, zaśmiał się i próbował uderzyć maczugą. Jednak wadera rzuciła mu w oczy lodowe sople, które należały do tych ostrzejszych. Potwór runął na ziemię wrzeszcząc. Ten zawiązany jakoś się wydostał i zaczął gonić ku waderze. Podleciała do góry i z wielką prędkością zaczęła lecieć w ziemię, lekko przekraczając prędkość dźwiękową. Wystawiła łapę i uderzyła mocno w stwora, który zachwiał się i wylądował nieprzytomny na ziemi, robiąc wielką dziurę. Ten drugi podniósł się i na oślep zaczął wymachiwać bronią. Stworzyła lodowe gwiazdy, które były na tyle mocne, że przygwoździły go do ziemi. Nie chcąc dużo korzystać z żywiołu odebrała mu siłą dłoń i rzuciła w niego. Ten zrobił wielkie oczy, przeklnął coś i zmarł.
Palcami? o.O