-Nie,Shandy..-szepnęła,przymknęła ślepia,powoli kładąc pysk na łapach.Przez długi czas trwała nieznośna cisza,to miejsce ogólnie było podejrzane i skłaniało waderę do melancholijnych refleksji,bądź wspominaniu przeszłości.O dziwo niektóre retrospekcje były bardziej nasilone od pozostałych.W pewnym momencie wilczyca zatraciła się,zasypiając.Drzemała tak spokojnie przez dość długi czas,a gdy jeden z rzadko pojawiających się promieni słońca,oślepił ją delikatnie,po czym zniknął,wadera rozejrzała się sennie.
Czuła się otępiała,zmęczona i przybita,była bliżej depresji niż szczęścia.Sytuacja była dość ciężka.
-przydałby się teraz książę z bajki..-stwierdziła cicho-zabrałby mnie z tej mogiły.