*Pewnej nocy o północy dwa martwi chłopcy stanęli do walki plecami do siebie...* w głowie wciąż mu siedział te słowa, wciąż i wciąż nie mógł się ich pozbyć odkąd został splamiony krwią wiedźmy. *Krew wiedźmy, znak, że nadejdzie mój koniec* dodał i już całkiem się zdołował bo nie słyszał o sposobie jak tego uniknąć a na pewno to nie jest jakiś durny przesąd tylko szczera prawda. I tak, w takich zamyśleniach powrócił na swe tereny kierując się po śniegu ku wodopojowi, który nawet nie zamarzł. Właściwie to ta najgorsza zima już przeminęła. Już coraz bliżej lato było. Kątem oka zauważył na tym biłym tle czyjąś sylwetkę, małą włochatą... szczeniak. Skręcił w tamtą stronę i się zatrzymał gdy już był blisko. Raczej wcześniej nie widział tego szczenięcia.
-Cześć mała, co tak sama jesteś? Gdzie masz opiekuna jakiegoś? - zapytał nawet miło, lecz na uśmiech nie udało mu się zmusić, humor jego na to nie pozwalał teraz.