Przyglądałam się scenie z rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Nie tyle raziły mnie rany Razera, co temat rozmowy obu wilków. Zawsze miałam ciągotki do... ja wiem, czarnej magii? I w tym momencie poczułam, że moje bariery zostały zerwane. Jej umysł był zimny, zimny jak przymarznięta stal. Cóż, pozostawało tylko zaprosić ją grzecznie. W końcu najlepsi przyjaciele znają się od podstaw, nie? A coś czułam, że taki sojusznik by mi był na rękę.
~ Rachil.- wywołałam ją, sprawdzając, czy jest w stanie mnie czytać.