Wleciałam i wylądowałam. Zaczęłam nerwowo krążyć w kółko.
- Dobra, gdzie jesteś idioto? - Warknęłam.
- Mówiłem, przestań mnie tak nazywać. - Dało się usłyszeć męski głos i już po chwili koło mnie stał Ivo.
- To mi chciałeś powiedzieć, tak? Skończony kretyn!
- Przestań, to ty jesteś mało kumata. Chciałem powiedzieć? Chciałem, więc czego się czepiasz?
- Tego, że przez tyle lat kłamałeś.
- Jestem złym czarnoksiężnikiem, co innego miałbym do roboty?
- Dureń!
- Przestań, jasne? Znowu chcesz stracić życie?
- Masz to wszystko wyjaśnić. Teraz! - Syknęłam przez zęby i spojrzałam na mężczyznę, ten jedynie pokręcił oczyma, jednak po chwili się odezwał.
- Jak już wspominałem, ja twoim bratem nie jestem, durna ty. Znam Cię lepiej niż ty sama. Wzięłaś i mi się przypałętałaś. Początkowo Cię zignorowałem, ale ty zaczęłaś to swoje szczeniakowanie. Nawet nie wiesz jakie to było denerwujące.
- Do rzeczy...
- No więc, ta tamta, co przez chwilą doszło do waszej konfrontacji to twoja ukochaniutka siostrunia. Nie mówiłem, bo myślałem, że już do tego czasu będziesz leżała gdzieś martwa, ale nie. Ty musiałaś się odratować. Zadowolona? Więcej szczegółów, czy mogę sobie iść?
- Naprawdę jesteś wielkim idiotą.
- Nic tu po mnie i przestać się tak wydzierać, bo następnym razem nie będę na twoje zawołanie... - Czarownik zniknął, a ja jedynie usiadłam. Całe moje życie właśnie się rozwaliło? Na pewno właśnie się zmienia. Przekonana, że jestem jakąś głupią przybłędą bez nikogo...
- DEBIL! - Warknęłam ponownie.